Podróże małe i duże...

Dziś cofnąłem się w czasie, wszystko było takie piękne i realistyczne jak bym znowu tam był. Tatry bo o nich dzisiaj mowa, miejsce magiczne pod każdym względem. Mimo że odwiedziłem je już naście razy wracam ponownie, majestatycznie ukazane piękno, przesyt siły, przyrody, tętniącego życia nad coraz bardziej kradnącym nasze życie kultem wyścigu, cywilizacji. Park będący formalnym wybrykiem człowieka popełnionym w celu nienaruszalności przyrody, i dającym już jakże nielicznym formom życia w miarę spokojne życie.


Całkowite odrodzenie duszy i możliwość poczucia jakim się jest "malutkim" pośród Strażników południa. To jest to uczucie do którego uwielbiam wracać, mimo że natłok szarych obowiązków bezustannie bombarduje mnie i zabiera z życia cenny czas którego nie da się kupić. Lecz mimo to wracam...

Poczucie wolności i wielkiej dumy która wydobywa się z wnętrza góry po kolejnym zdobyciu szczytu który był tak wysoki, jest niedopisania mimo zmęczenia na szczycie uwalniane są coraz to nowe pokłady energii która eksplodują i dają tyle satysfakcji i siły do zejścia.

A wszystko to się mi ukazało dzięki ostatniej pracy seminaryjnej:)

pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Mi też się oczy zaświeciły jak zobaczyłem te widoki na prezentacji i w książkach :)
    Dzięki za wyzywanie od dzikich rabarbarów i naszą wspólną wyprawę ponad rok temu :)
    Ps. W lutym na snowboard do zakopanego :)

    OdpowiedzUsuń